_________
- Chromosomy
homologiczne układają się obok siebie.. - tłumaczyła pani
Smith na biologii. Tępo przyglądałam się widokowi za oknem,
gdzie co chwila przejeżdżał samochód. Nie zwracałam uwagi na
nauczycielkę, która za bardzo była zajęta rozmową z niejaką
Georgią Black, która była typem klasowej kujonki. A nie dość, że
byłam głodna, to jeszcze zmęczona po nieprzespanej nocy.
- Chloe, Chloe! - szturchnęła mnie szatynka o imieniu Diana, moja
przyjaciółka, z którą siedziałam na kilku przedmiotach. Widać
było po jej minie, że jest znudzona, tak samo jak ja. - O której
jest dzwonek?
- Za 5 minut –
spojrzałam na nią i uśmiechnęłam się serdecznie, na co
odpowiedziała tym samym. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk kończący
lekcję i pędem wybiegliśmy w stronę stołówki na lunch. Razem z
Hope i Dianą stałyśmy w kolejce, rozglądając się po sali,
gdzie przy stołach siedziały osoby, o których było głośno
każdego dnia na szkolnym korytarzu. Gdy przyszła nasza kolej
wzięłyśmy jak zwykle 'specjał' – hamburgera, frytki i dla
odmiany sok pomarańczowy. Usiadłyśmy przy chłopakach, których
większość ludzi ze szkoły się bała, ponieważ chodziły
plotki, że należą do jakiegoś gangu. W sali było głośno, ale
po chwili w głośnikach usłyszeliśmy głos naszej dyrektorki,
Alice Moore.
- Drodzy
uczniowie Szkoły Wyższej w Cambrigde. Jak już wiecie, niedługo
odbędzie się wyczekiwany przez wszystkich uczniów coroczny bal. -
zachichotała. - Chętnych, którzy będą chcieli pomóc w
organizacji, prosimy do sekretariatu, a gdy tacy się nie znajdą,
wybierzemy kilkanaście osób. Dziękuję za uwagę, smacznego! -
większość ludzi wróciła do poprzedniej czynności.
- Ej.. żeby
tylko nas nie wzięli.. Nie zamierzam przypinać jakichś cholernych
balonów albo układać stołów.. - powiedziała Diana. W sumie
miała rację, lecz z drugiej strony, trzeba przyjść z osobą
towarzyszącą. Przed moimi oczami pojawił się chłopak, który
był trochę większych rozmiarów, a gdy wyobraziłam sobie, że
mogę z nim iść.. Skrzywiłam się na sam widok.
- Jeśli nie
idę, to po co mam przygotowywać salę? - zapytałam szybko.
Dziewczyny wzruszyły ramionami, z czego wywnioskowałam, że nie
mają pojęcia.
- A
tak w ogóle, widziałyście Amber? Tą taką blondynkę...
Słyszałam, że jest w ciąży z Harrym.. on należy do tego
gangu. - wyszeptała Evans. Kolejna plotka? Tak, nienawidziłam Hope
za to, że była plotkarką. W szkole może była lubiana, ale nie
przez wszystkich, tak jak bywało w poprzednich latach. Wracając do
Amber, to jakoś mnie to nie zdziwiło. Musiało do tego
dojść, ale że Styles z nią? Ugh.
- Szkoda
chłopaka.. - powiedziałam i obróciłam się za siebie, gdzie
siedział wspomniany przyszły tatuś. Był niczego sobie –
zielone oczy, lokowane włosy.. Jakoś mi nie pasował na bandziora.
Zawsze towarzyszyło mu trzech chłopaków, Zayn – bad boy, Liam
– ten spokojny i Niall.. ale obok nich znalazł się jeszcze
jeden, którego nie widziałam jeszcze tutaj. W sumie mogłam go
nie znać, bo nie znam większości osób w szkole. Miał na sobie
niebieską koszulę, zapiętą po samą szyję i czarne spodnie, a
fryzurę w stylu Robbiego Williams'a. Pewnie to głupio wyglądało,
że przyglądam się im przez dłuższą chwilę, lecz właśnie ten
“nowy” spojrzał się na mnie i uśmiechnął. Natychmiastowo
obróciłam głowę, a na mojej twarzy pojawił się pokaźny
rumieniec. Pewnie wyszłam na idiotkę.. Oczywiście moje
przyjaciółki nawet nie zwróciły na mnie uwagi. Minęły jeszcze
dwie lekcje i przyszedł czas na opuszczenie szarych murów
szkolnych. Z jednej strony cieszyłam się.. lecz z drugiej strony
nie chciałam wracać do domu, gdzie czekała zmęczona całym
życiem mama. A tata, miał zawsze swoje sprawy, więc bywał
gościem we własnym domu. Z dnia na dzień zaczęłam go
nienawidzić.
Z oddali zaczął wynurzać się żółty autobus, którym
miałam wrócić do domu. Chwilę potem wsiadłam do niego i
zaczęłam podziwiać uroki wczesnej wiosny zza okna. Gdzieniegdzie
jeszcze leżały pozostałości po zaspach, które nie umożliwiały
jazdę jakimkolwiek pojazdem.
- Czas
wysiadać.. - powiedziałam do siebie, gdy zauważyłam swój
przystanek i powolnym krokiem przechodziłam między fotelami, by
przez przypadek nie wylądować na podłodze. Na podjeździe stał
samochód mojego ojca, co świadczyło, że dzisiaj możemy cieszyć
się jego wizytą. Jednak na marne.. Najciszej jak tylko mogłam
otworzyłam drzwi, a z kuchni, która była niedaleko wyjścia,
usłyszałam kłótnię..
- Emily, to
czas, żeby się rozstać. Nie kocham Cię! - wykrzyczał ojciec.
Wiedziałam, że mama płacze, bo jej na nim zależało. Każdego
dnia pragnęła tego, by był przy niej. Zaczęła pracować, by
zająć się czymś.. by nie myśleć o nim. a on zostawił ją.. I
mnie! To dupek! W moich oczach pojawiły się łzy. Zaczęłam
ściągać kurtkę tak głośno, by dać znak, że już jestem.
Nastała cisza.
- Czyżby
wróciła moja jedyna córeczka? - powiedział całkiem innym tonem
Marc.
- Ojej. Tatuś
wrócił? - odparłam z sarkazmem. Weszłam do kuchni, gdzie byli
oboje rodzice. Mama krzątała się jak zwykle przy garach, a on
stał, mając na sobie płaszcz. Na stole leżała
jakaś paczka, która przykuła moją uwagę.
- To
dla Ciebie. - uśmiechnął się tak jak nigdy, tak wyjątkowo
fałszywie. Ja jedynie spojrzałam na niego pytająco, bo szkoda
było mi używać słów. - To aparat, Nikon 1, najnowszy model..
- Ale
po co on? Wystarczy, że tu jesteś.. - wydusiłam z siebie.
- No
właśnie.. musimy porozmawiać. - wiedziałam o co chodzi. Ja
naprawdę nie potrafiłam powstrzymać złości, która się we mnie
buzowała. Zacisnęłam dłoń w pięść, a drugą ręką
pokazałam, by mówił.
- Bo
my z mamą.. Postanowiliśmy, że bierzemy rozwód. - nagle coś we
mnie pękło, pomimo tego, że słyszałam ich końcówkę rozmowy.
- Rozwód?
- uniosłam się. - I tak po prostu przyjeżdżasz i mówisz o
rozwodzie? Jesteś najgorszym ojcem, jakiego można mieć!
Nienawidzę Cię.. nienawidzę.. - zaczęłam płakać. - A
potrafisz mi odpowiedzieć, dlaczego to chcesz zrobić? - przez
dłuższą chwilę oczekiwałam odpowiedzi, lecz w końcu ją
otrzymałam.
- Poznałem
kogoś innego. - tak, to mi wystarczyło. Pobiegłam po schodach, a
następnie zamknęłam się w moim pokoju. Chciałam żeby to był
pieprzony sen, a raczej koszmar.
_________________
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. xx
Proszę o komentarze, bo to dla mnie ważne.
Wtedy wiem, że mam dla kogo pisać, że być może ktoś mnie docenia.
Dziękuję.